Erik Axl Sund to duet pisarski składający się z dwóch
Szwedów: Jerkera Erikssona – producenta muzycznego – i Håkana Axlandra Sunquista – muzyka i dźwiękowca. Trylogia „Oblicza Victorii Bergman”, na którą składają się „Obłęd”, „Trauma” i „Katharsis”, to ich debiut literacki.
Cała historia rozpoczyna się od makabrycznego odkrycia sztokholmskiej policji – dziecięcych zwłok, a konkretniej – okrutnie zbezczeszczonych zwłok młodych chłopców, którym między innymi wydłubano oczy i obcięto genitalia. W trakcie dochodzenia, które prowadzi świeżo upieczona komisarz Jeanette Kihlberg wychodzi na jaw, że chłopcy byli imigrantami. Jeden z nich pochodził z Afryki, drugi – z Białorusi. Nikt jednak nie podejrzewa, że to zaledwie początek serii straszliwych wydarzeń, a śledztwo ujawni najmroczniejsze zakamarki ludzkiej duszy …
Mimo że tempo akcji jest w
pierwszej części cyklu wyjątkowo nierówne, duetowi pisarskiemu udaje się
zatrzymać uwagę czytelnika na różne sposoby – a to wyjątkowo krótkimi
rozdziałami i ustawicznym skakaniem z jednego miejsca na drugie, a to „bombami”
spuszczanymi prawie na sam koniec każdego tomu, po których po prostu nie można
sobie odmówić sięgnięcia po kolejną część trylogii ... i tak do samego końca,
choć w dwóch ostatnich tomach tempo akcji jest zdecydowanie równiejsze. Sama
przyznaję, że podczas lektury „Obłędu” miałam wrażenie, że śledztwo prowadzi
zupełnie donikąd. Dopiero końcówka przekonała mnie, by sięgnąć po „Traumę” – ta
z kolei jest moją ulubioną częścią trylogii. Akcja postępowała w niej równym
tempem, a końcówka wgniotła mnie w fotel jeszcze głębiej, niż miało to miejsce
w przypadku „Obłędu”. W drugiej części poznajemy również sekrety, które skrywa
psychika tytułowej Victorii, dowiadujemy się więcej o jej życiu. „Katharsis” przynosi nam natomiast zakończenie całej historii – pogmatwane, szokujące, całkowicie inne od tego oczekiwanego, lecz wciąż w pełni satysfakcjonujące.
Najsłabszym punktem trylogii
wydaje mi się postać Jeanette Kihlberg. Kreacja Malin Fors ze słynnej serii
autorstwa Monsa Kallentofta jest dużo bardziej złożona, a co za tym idzie –
również zdecydowanie bardziej interesująca, choć trzeba przyznać, że Kallentoftowi
jest łatwiej ze względu na obszerność jego cyklu. Osiem tomów (wydanych do tej
pory) to nie to samo co trzy :) Jeanette, która tak jak Malin posiada ogrom
własnych życiowych problemów, wydała mi się mimo moich najszczerszych chęci po
prostu „płaska”, nijaka, zarówno jako policjantka, jak i matka i żona. Nie
oznacza to jednak, że nie dowiadujemy się ciekawych rzeczy z życia innych
członków zespołu Jeanette – uprzedzam jednak, że na to trzeba czekać aż do
trzeciego tomu i że nie poświęcono temu aż tyle uwagi.
Cykl „Oblicza Victorii Bergman” to
nie tylko kawał dobrej rozrywki i wspaniały debiut, ale przede wszystkim
naprawdę dobre studium psychologiczne. Bez wątpienia zasługuje on na mocną
ósemkę. Po zakończeniu trylogii w głowie kołatała mi się jedna myśl – raz wyrządzone
zło staje się częścią swego rodzaju cyklu, bo w gruncie rzeczy niewiele brakuje
do tego, by ofiara – zaślepiona chęcią zemsty – stała się katem … Ze względu na
to, że trylogia wyjątkowo brutalnie rozprawia się z tak ciężkimi tematami jak -
między innymi - pedofilia, polecam ją jednak jedynie osobom o wyjątkowo mocnych
nerwach.
Erik Axl Sund,
Trylogia Oblicza Victorii Bergman. Obłęd, Trauma, Katharsis (Kråkflickan , Hungerelden, Pythians anvisningar)
Stron:
388 + 408 + 368 = 1164
Wydana
nakładem wydawnictwa: Wydawnictwo Sonia Draga
Ocena:
8/10