niedziela, 16 października 2016

Nicholas Sparks - Wybór


Książki Nicholasa Sparksa są bardzo popularne wśród polskich czytelników, głównie za sprawą ekranizacji najsłynniejszych powieści jego autorstwa – między innymi “Pamiętnika”, “Listu w butelce”, czy „I wciąż ją kocham”. Ja również nie mogłam pozostać obojętna i chcąc poznać warsztat Amerykanina, sięgałam po kolejne pozycje jego autorstwa. Tym razem padło na „Wybór”.

W wyżej wspomnianej powieści poznajemy dwoje bohaterów. Gabby i Travis to sąsiedzi – on jest weterynarzem, ona lekarką. Wprawdzie Gabby od wielu lat ma chłopaka, a Travis lubi bycie singlem, jednak  szybko okazuje się, że tych dwoje zaczyna łączyć coś więcej niż przyjaźń … Czy Gabby i Travis są gotowi dokonać swoich najważniejszych życiowych wyborów i ponieść ich konsekwencje?

Powieść składa się z dwóch części. Pierwsza to wspomnienia z czasów, gdy Gabby i Travis się poznawali. Swojego tytułowego wyboru musiała wówczas dokonać Gabby. W drugiej części losy się odwracają – tym razem to Travis musi podjąć decyzję, która jest o tyle ważna, że dotyczy nie tylko jego, ale też osoby, którą kocha. I to właśnie ta druga część nadrobiła to, co psuło mi przyjemność czytania w części pierwszej. Jest w niej zdecydowanie więcej uczucia i ma się wrażenie, że dopiero tam Nicholas Sparks tak właściwie przechodzi do meritum sprawy.

Pierwsza część „Wyboru” również ma swoje dobre momenty. Szczególnie pełne humoru są pierwsze rozdziały, które wzbudziły moją sympatię do Gabby. Cały czas uśmiechałam się pod nosem, po prostu nie mogłam powstrzymać chichotu :) Ubolewam jednak nad faktem, że gdy wszystkie śmieszne i niezręczne momenty miałam już za sobą, reszta pierwszej części wydała mi się typowym „zapychaczem”.

Największym absurdem w historii opowiedzianej w tej powieści jest wybór, którego dokonuje Gabby – nie dlatego, że jest przewidywalny, ale dlatego, że został dokonany niebywale szybko, z ledwo zauważalnym wahaniem. Trudno mi wyobrazić sobie taką reakcję w prawdziwym życiu – a przecież historie opowiadane przez Sparksa mają być życiowe. W przypadku Gabby – niestety – moim zdaniem nie wypaliło. Więcej nie mogę zdradzić ze względu na spoilery :)

W moich oczach „Wybór” to niestety jedna ze słabszych powieści Sparksa. Cóż mogę powiedzieć? Po prostu nie kliknęło. „Wyborowi” daleko poziomem do książek, w których Sparks odznaczał się swoją szczytową formą i dzięki którym jest rozpoznawany na całym świecie. Nie oznacza to jednak, że nie sięgnę po kolejne powieści tego Amerykanina – po prostu ze zwyczajnej ciekawości, taka już moja natura :)


Nicholas Sparks, Wybór (The Choice)
Stron: 335
Wydana nakładem wydawnictwa: Wydawnictwo Albatros
Ocena: 7/10


niedziela, 9 października 2016

Pierre Lemaitre - Ślubna suknia



     Niedawno za sprawą rekomendacji mojej dobrej znajomej miałam okazję poznać twórczość kolejnego francuskiego pisarza. Pierre Lemaitre nigdy wcześniej nie był mi znany i jak to często przy pierwszych spotkaniach bywa, z lekką dozą nieśmiałości i niepewności zabrałam się za poleconą mi „Ślubną suknię”. Okazało się, że dość niespodziewanie otrzymałam kawał dobrej historii z misternie uknutą intrygą, której nie powstydziłby się nawet sam Harlan Coben.

     Główna bohaterka, Sophie Duguet, wraz z mężem Vincentem prowadzi na pozór normalne, poukładane życie. W pewnym momencie jednak zaczyna się w nie wkradać chaos. Sophie najpierw zaczyna mieć poważne kłopoty z pamięcią. Rozpoczyna się od gubienia drobnych rzeczy, a kończy na oskarżeniu o morderstwo …  Kobieta jest na skraju załamania nerwowego, totalnie wykończona. Myśli, że straciła zmysły. Gdy wszystko lega w gruzach, Sophie postanawia przyjąć nowe imię i nazwisko i rozpocząć nowe życie u boku innego mężczyzny. Spokój jednak nie trwa długo … Sophie znów zaczynają dręczyć te same dolegliwości co poprzednio, a jej nowy mąż – Frantz – okazuje się całkiem innym człowiekiem, niż sądziła …

       Powieść składa się z czterech części. W pierwszej części jesteśmy świadkami tego, jak Sophie popada w obłęd. Przez tą część powieści najtrudniej było mi przejść. Może dlatego, że pióro Lemaitre’a jest tak genialne, że bezradność i niemoc bohaterki wydawały mi się wręcz namacalne i odczuwałam je razem z nią. Nie da się też zaprzeczyć, że wydarzenia dziejące się wokół Sophie są wyjątkowo makabryczne.
               
        Druga część traktuje o tym, jak Frantz powoli, lecz systematycznie zastawiał sidła na Sophie. I tutaj kolejny ukłon w stronę Lemaitre’a, bo intryga została uknuta w sposób iście mistrzowski, a portret psychopaty naszkicowany z chirurgiczną precyzją i skrupulatnością. Mechanizm działania umysłu Frantza śledzi się z wielkim zaangażowaniem i zainteresowaniem. Od tego momentu czytanie szło już coraz szybciej. 

       Trzecia i czwarta część to wspólne życie Frantza i Sophie, już jako małżeństwa.  W tym miejscu w fabule zaczęły pojawiać się pierwsze zgrzyty, rzeczy, które można by uznać za raczej mało prawdopodobne. Nie było to jednak na tyle rażące, by zepsuć przyjemność z lektury – no i mamy przecież świadomość, że jakoś tę zagadkę trzeba rozwiązać :)

     Tym, którzy czytają powieści Harlana Cobena na pewno nie są obce zaskakujące zakończenia. W „Ślubnej sukni” jest bardzo podobnie – na sam koniec dostajemy mały „smaczek”, którego ani trochę się nie spodziewaliśmy. Niby nie ma on żadnego wielkiego znaczenia dla fabuły, niemniej jednak – wierzcie mi – robi on różnicę. :) Na tym jednak kończą się moje porównania, bo style Amerykanina i Francuza bardzo się różnią. 

       Podsumowując, „Ślubna suknia” to kawał naprawdę dobrego thrillera psychologicznego. Miałam pewne obawy co do tego, czy sięganie po kolejną powieść z tego gatunku zaraz po przeczytaniu „Oblicz Victorii Bergman” to rzeczywiście dobry pomysł, jednak nie żałuję ani chwili spędzonej z tą książką i z olbrzymią chęcią zapoznam się z innymi dziełami tego autora.

Za pożyczenie egzemplarza książki serdecznie dziękuję Alicji.

Pierre Lemaitre, Ślubna suknia (La robe de marié)
Stron: 280
Wydana nakładem wydawnictwa: Muza SA
Ocena: 9/10


niedziela, 2 października 2016

Jodi Picoult - Zagubiona przeszłość



      Historie opowiadane przez Jodi Picoult cieszą się wielkim uznaniem u czytelników na całym świecie. Amerykańska autorka podbiła serca swoich fanów między innymi dzięki temu, że nie boi się pisać na bardzo poważne tematy. Również tym razem nie jest inaczej.

     Cordelia Hopkins, nasza główna bohaterka, ma kochającego ojca, piękną córeczkę i niedługo ma wyjść z mąż za swojego narzeczonego. Prowadzi dobre życie i niczego jej nie brakuje, jednak pewnego dnia świat Delii zupełnie się zmienia – jej ojciec zostaje aresztowany pod zarzutem porwania niejakiej Bethany Matthews. Jakże wielkie jest zdziwienie Delii, gdy okazuje się, że ową Bethany jest ona sama …

  Książkę tę czyta się bardzo nierówno. Początkowo zabrałam się bardzo ochoczo za lekturę. Kartki przelatywały, akcja postępowała naprzód, a ja z wypiekami na twarzy oczekiwałam na to, co będzie dalej. Przyznaję jednak, że po jakimś czasie mój entuzjazm stracił na sile – być może miało to coś wspólnego z tym, że zbiegiem okoliczności akcja wówczas nieco zwolniła. Gdy powoli zmierzałam ku końcowi, nie mogłam się już doczekać – więc znów połykałam strony, tak jak to miało miejsce na początku.

       Wielkim atutem tej historii jest to, że autorka bardzo umiejętnie i elokwentnie rozprawia się z tematem alkoholizmu. Na kartach książki wyraźnie widzimy, jak wielkie spustoszenie w życiu rodzinnym potrafią siać używki i jak ciężko jest wyjść z nałogu, gdy już raz wpadło się w jego sidła. Razem z ojcem Delii poznajemy również prawa, którymi rządzi się życie w więzieniu, wraz z wszystkimi niebezpieczeństwami, które się z nim wiążą.

       W powieści nie obyło się jednakże bez utartych banałów. Mowa tu o typowym trójkącie miłosnym. Cordelia i jej narzeczony, Eric, od wczesnego dzieciństwa przyjaźnią się z Fitzem. Nietrudno się domyślić, że zarówno jeden, jak i drugi walczyli we wczesnej młodości o względy Delii. Mimo że Delia ma niedługo wyjść za mąż za Erica, Fitz skrycie wciąż żywi do niej głębokie uczucie.  
               
      „Zagubiona przeszłość” wypada trochę blado jeśli porównamy ją z „Dziewiętnastoma minutami” czy chociażby „Świadectwem prawdy”. Zdecydowanie nie jest to również jedna z najsłabszych powieści błyskotliwej Amerykanki – po prostu plasuje się ona gdzieś pomiędzy. Ciężko ją ocenić bez poczucia, że albo wystawia się ocenę zbyt wysoką, albo zbyt niską. Nie ulega jednak wątpliwości, że powieść ta zmusza do myślenia – bo tak naprawdę któż z nas wie, jak to jest, gdy wszystko, co się o sobie wiedziało i co brało się za pewnik okazuje się nieprawdą? 


Jodi PicoultZagubiona przeszłość  (Vanishing Acts)
Stron: 528
Wydana nakładem wydawnictwa: Prószyński i S-ka
Ocena: 8/10