niedziela, 9 października 2016

Pierre Lemaitre - Ślubna suknia



     Niedawno za sprawą rekomendacji mojej dobrej znajomej miałam okazję poznać twórczość kolejnego francuskiego pisarza. Pierre Lemaitre nigdy wcześniej nie był mi znany i jak to często przy pierwszych spotkaniach bywa, z lekką dozą nieśmiałości i niepewności zabrałam się za poleconą mi „Ślubną suknię”. Okazało się, że dość niespodziewanie otrzymałam kawał dobrej historii z misternie uknutą intrygą, której nie powstydziłby się nawet sam Harlan Coben.

     Główna bohaterka, Sophie Duguet, wraz z mężem Vincentem prowadzi na pozór normalne, poukładane życie. W pewnym momencie jednak zaczyna się w nie wkradać chaos. Sophie najpierw zaczyna mieć poważne kłopoty z pamięcią. Rozpoczyna się od gubienia drobnych rzeczy, a kończy na oskarżeniu o morderstwo …  Kobieta jest na skraju załamania nerwowego, totalnie wykończona. Myśli, że straciła zmysły. Gdy wszystko lega w gruzach, Sophie postanawia przyjąć nowe imię i nazwisko i rozpocząć nowe życie u boku innego mężczyzny. Spokój jednak nie trwa długo … Sophie znów zaczynają dręczyć te same dolegliwości co poprzednio, a jej nowy mąż – Frantz – okazuje się całkiem innym człowiekiem, niż sądziła …

       Powieść składa się z czterech części. W pierwszej części jesteśmy świadkami tego, jak Sophie popada w obłęd. Przez tą część powieści najtrudniej było mi przejść. Może dlatego, że pióro Lemaitre’a jest tak genialne, że bezradność i niemoc bohaterki wydawały mi się wręcz namacalne i odczuwałam je razem z nią. Nie da się też zaprzeczyć, że wydarzenia dziejące się wokół Sophie są wyjątkowo makabryczne.
               
        Druga część traktuje o tym, jak Frantz powoli, lecz systematycznie zastawiał sidła na Sophie. I tutaj kolejny ukłon w stronę Lemaitre’a, bo intryga została uknuta w sposób iście mistrzowski, a portret psychopaty naszkicowany z chirurgiczną precyzją i skrupulatnością. Mechanizm działania umysłu Frantza śledzi się z wielkim zaangażowaniem i zainteresowaniem. Od tego momentu czytanie szło już coraz szybciej. 

       Trzecia i czwarta część to wspólne życie Frantza i Sophie, już jako małżeństwa.  W tym miejscu w fabule zaczęły pojawiać się pierwsze zgrzyty, rzeczy, które można by uznać za raczej mało prawdopodobne. Nie było to jednak na tyle rażące, by zepsuć przyjemność z lektury – no i mamy przecież świadomość, że jakoś tę zagadkę trzeba rozwiązać :)

     Tym, którzy czytają powieści Harlana Cobena na pewno nie są obce zaskakujące zakończenia. W „Ślubnej sukni” jest bardzo podobnie – na sam koniec dostajemy mały „smaczek”, którego ani trochę się nie spodziewaliśmy. Niby nie ma on żadnego wielkiego znaczenia dla fabuły, niemniej jednak – wierzcie mi – robi on różnicę. :) Na tym jednak kończą się moje porównania, bo style Amerykanina i Francuza bardzo się różnią. 

       Podsumowując, „Ślubna suknia” to kawał naprawdę dobrego thrillera psychologicznego. Miałam pewne obawy co do tego, czy sięganie po kolejną powieść z tego gatunku zaraz po przeczytaniu „Oblicz Victorii Bergman” to rzeczywiście dobry pomysł, jednak nie żałuję ani chwili spędzonej z tą książką i z olbrzymią chęcią zapoznam się z innymi dziełami tego autora.

Za pożyczenie egzemplarza książki serdecznie dziękuję Alicji.

Pierre Lemaitre, Ślubna suknia (La robe de marié)
Stron: 280
Wydana nakładem wydawnictwa: Muza SA
Ocena: 9/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz