Niedawno za sprawą
rekomendacji mojej dobrej znajomej miałam okazję poznać twórczość kolejnego
francuskiego pisarza. Pierre Lemaitre nigdy wcześniej nie był mi znany i jak to
często przy pierwszych spotkaniach bywa, z lekką dozą nieśmiałości i
niepewności zabrałam się za poleconą mi „Ślubną suknię”. Okazało się, że dość
niespodziewanie otrzymałam kawał dobrej historii z misternie uknutą intrygą,
której nie powstydziłby się nawet sam Harlan Coben.
Główna bohaterka,
Sophie Duguet, wraz z mężem Vincentem prowadzi na pozór normalne, poukładane
życie. W pewnym momencie jednak zaczyna się w nie wkradać chaos. Sophie
najpierw zaczyna mieć poważne kłopoty z pamięcią. Rozpoczyna się od gubienia
drobnych rzeczy, a kończy na oskarżeniu o morderstwo … Kobieta jest na skraju załamania nerwowego,
totalnie wykończona. Myśli, że straciła zmysły. Gdy wszystko lega w gruzach,
Sophie postanawia przyjąć nowe imię i nazwisko i rozpocząć nowe życie u boku
innego mężczyzny. Spokój jednak nie trwa długo … Sophie znów zaczynają dręczyć
te same dolegliwości co poprzednio, a jej nowy mąż – Frantz – okazuje się całkiem
innym człowiekiem, niż sądziła …
Powieść składa się z
czterech części. W pierwszej części jesteśmy świadkami tego, jak Sophie popada
w obłęd. Przez tą część powieści najtrudniej było mi przejść. Może dlatego, że
pióro Lemaitre’a jest tak genialne, że bezradność i niemoc bohaterki wydawały
mi się wręcz namacalne i odczuwałam je razem z nią. Nie da się też zaprzeczyć,
że wydarzenia dziejące się wokół Sophie są wyjątkowo makabryczne.
Druga część traktuje o
tym, jak Frantz powoli, lecz systematycznie zastawiał sidła na Sophie. I tutaj
kolejny ukłon w stronę Lemaitre’a, bo intryga została uknuta w sposób iście
mistrzowski, a portret psychopaty naszkicowany z chirurgiczną precyzją i skrupulatnością.
Mechanizm działania umysłu Frantza śledzi się z wielkim zaangażowaniem i
zainteresowaniem. Od tego momentu czytanie szło już coraz szybciej.
Trzecia i czwarta
część to wspólne życie Frantza i Sophie, już jako małżeństwa. W tym miejscu w fabule zaczęły pojawiać się
pierwsze zgrzyty, rzeczy, które można by uznać za raczej mało prawdopodobne.
Nie było to jednak na tyle rażące, by zepsuć przyjemność z lektury – no i mamy
przecież świadomość, że jakoś tę zagadkę trzeba rozwiązać :)
Tym, którzy czytają
powieści Harlana Cobena na pewno nie są obce zaskakujące zakończenia. W
„Ślubnej sukni” jest bardzo podobnie – na sam koniec dostajemy mały „smaczek”,
którego ani trochę się nie spodziewaliśmy. Niby nie ma on żadnego wielkiego
znaczenia dla fabuły, niemniej jednak – wierzcie mi – robi on różnicę. :) Na
tym jednak kończą się moje porównania, bo style Amerykanina i Francuza bardzo
się różnią.
Podsumowując, „Ślubna
suknia” to kawał naprawdę dobrego thrillera psychologicznego. Miałam pewne
obawy co do tego, czy sięganie po kolejną powieść z tego gatunku zaraz po
przeczytaniu „Oblicz Victorii Bergman” to rzeczywiście dobry pomysł, jednak nie
żałuję ani chwili spędzonej z tą książką i z olbrzymią chęcią zapoznam się z
innymi dziełami tego autora.
Za pożyczenie egzemplarza książki
serdecznie dziękuję Alicji.
Pierre Lemaitre, Ślubna suknia (La robe de marié)
Stron: 280
Wydana nakładem wydawnictwa: Muza SA
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz